niedziela, 12 maja 2013


Minęły piękne chwile nicnierobienia i odpoczynku, wróciliśmy do siebie. Udało nam sie uszczknąć trochę majowego słońca ale nie ciepełka, bo bezlitosna Normandia, jak to ona, owiewała silnym, zimnym wiatrem. Był więc czas na przechadzki i oddychanie świeżym powietrzem ale również czas na pozostanie w zaciszu domu i spoglądanie przez okno na siąpiący deszczyk lub falujące na wietrze korony wysokich drzew. O obfitych obiadach i kolacjach z rodziną dalszą i bliższą, zakrapianych winami i szampanem, od których zawsze po przyjeździe daję odpoczywać moim biednym wnętrznościom pochłaniając jedynie lekkie pokarmy, nie będę wspominać, gdyż są one we Francji, na wizytach u bliskich, oczywistością.

Córcia się wybiegała po trawie, za piłką, psem i kotem, ja szukałam kolorów. Oto rezultaty:

Samotny tulipan-samosiewek, królujący wspaniałą żółcią 
nad biednym, banalnym mleczem....
W grupie raźniej a i większe wrażenie się robi :) 























Nazwy tego krzewu, rodzącego tak wspaniałe kwietne obłoki nie znała nawet właścicielka domu. Szary kolor budynku tylko podkreśla ten przepiękny kolor. Czy to kobalt, czy też może szafir?....


Poza tym pochłonęła mnie całkowicie zupelnie przypadkowo uzyskana książka: „Chmurdalia” Joanny Bator. Bardzo ja polecam chociaż chyba lepiej byłoby przeczytać najpierw jej „Piaskową górę”, której „Chmurdalia” podobno w zamierzeniu była przedłużeniem. Tu ciekawy artykuł na temat autorki, która wydaje się być naprawdę warta zainteresowania i już się zastanawiam, czy lepiej zamawiać jej książki w formie ebooków czy tez lepiej tradycyjny papier i przesyłka kurierem (zarówno merlin jak i taniaksiazka.pl przesyłaja za granicę bez problemu po niskich kosztach). Jej opowieści tak bardzo przypominają mi to, co znam, w czym wyrosłam, rozpoznaję w nich ludzi, którzy kiedyś mnie otaczali, rzeczywistość, która wtedy wydawała się jedyną, życie tak dobrze znane a tak dalekie, odległe jakby „dawno i nieprawda”. Niesamowite uczucie, naprawdę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz