piątek, 22 marca 2013


Troche słońca i powietrze jakby łagodniejsze- wiosna wyraźnie puka do drzwi!! Zerwalam się z łóżka przed siódmą; dziwne bo w piątki- dni, w które nie pracuję, lubię sobie poleniuchować w pościeli conajmniej do dziewiątej.
Do wstania o tak wczesnej jak na moje zwyczaje porze przyczynił się całkiem wiosenny śpiew ptaka za oknem oraz nagła chęc poszperania w internecie, poczytania, pooglądania zdjęc, ponapawania się jakąś twórczością, czyimiś zapiskami,czyimś, czemu nie?, życiem.
W miarę przeglądania blogów ogarniała mnie OCHOTA.
Ale zaraz potem pojawił się w salonie zaspany Ukochany, zaniepokojony moim wczesnym wstaniem, że może się żle czuję, że czy coś jest nie tak? oraz oznajmił, że krzątając się w kuchni obudziłam córcię.
Ech, podobno jak dzieci śpią to ściany można rozwalać i nic. I n n e dzieci tak, nie moje.

To było dzis rano. Potem zawiozłam córcię do niani, poleciałam na basen (mój obowiązkowy sport raz w tygodniu), po powrocie przełknełam porządny obiad i pojechałam po córcię aby tradycyjnie spędzić z nią piątkowe popołudnie. Plan był jak zawsze-sala zabaw i, z okazji nadejścia wiosny czytaj: dobrej pogody, spacer po parku.
Teraz jest wieczór i OCHOTA trzyma mnie nadal.
Chyba coś napiszę.

A w parku ganiałyśmy kaczki:



Kaczki połączyły się w urocze parki, wiosna Moi Państwo, wiosna jak nic!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz